piątek, 29 marca 2013

Nagrody: Czyli dlaczego nie należy rozdawać bonów do KCF wegetarianom

Konkurs nie powinien być akcją zorganizowaną w oderwaniu od marki, którą (przynajmniej w założeniu) ma promować. Niestety często organizatorzy zbierają przypadkowe elementy tworząc konkurs w żaden sposób niezwiązany z marką. Dzisiejsza pogadanka (a właściwie pisanka, pozostając w klimacie wielkanocnym) będzie oscylować wokół konkursu zorganizowanego przez jedną z największych sieci sklepów meblowych. 

Wiadomo, że jeżeli nie sprzedaje się żyletek, czy innych gadżetów dla dorosłych, to ostrej jatki na firmowej stronie na facebooku nie znajdziemy (chyba że kryzys się trafi).  Fanpage jest przecież miejscem gdzie ma być miło i przyjemnie, aż do porzygania. Prawda?
Niby tak, ale ja tam wymiotować nie lubię, nie wiem jak wy, więc przesłodzone stroneczki trochę mnie drażnią. Są fanpage, które ze swej istoty nie mogą być słodkie. Nikogo nie trzeba przekonywać, że na stronie gdzie zbierają się fani jakiejś marki whisky/whiskey nie ma co lukrować, tylko trzeba od czasu do czasu wrzucić jakieś cycki, najlepiej umorusane smarem. Na stronach okupowanych przez mniej wyrafinowanych fanów to nie przejdzie. Tam, gdzie królują zwykli Kowalscy, i przede wszystkim Kowalskie, ma być miło, ale czy musi być też mdło? Nie. I można temu zapobiec wprowadzając trochę humoru np. fajnego brand hero. Wszyscy znamy i kochamy ekipę z Tesco, z Heniem na czele. To jest przykład mistrzowskiego wykorzystania potencjału bohatera marki (bleh, jak ja nie lubię spolszczania pewnych określeń, ale nie chcę się powtarzać).

wtorek, 19 marca 2013

Konkursowicz: Dziś kocha, jutro nienawidzi - czyli słów kilka o stałości uczuć

Konkursowicze kochają marki, które organizują konkursy. Swoje uczucia przelewają w czerstwe, przesłodzone wierszyki, które jak przedwczorajsza drożdżówka ze szkolnego sklepiku mogą tylko zaszkodzić. Ich miłość widać w każdym poście umieszczanym na profilu marki, w każdym komentarzu, jaki dodają zachwycając się produktami. Uczucie to przepełnia ich i profil marki na facebooku tak bardzo, że przeciętny użytkownik nie może się nadziwić, jak wielu wiernych fanów ma marka. A potem następuje ogłoszenie wyników.  Te same osoby, które przed chwilą zasypywały dane produkty, czy usługi niezliczonymi komplementami zaczynają wylewać na nich pomyje w ilości zatrważającej.

W zeszłym roku dwie znane marki połączyły siły i zorganizowały wspólnie, z wielkim rozmachem konkurs. Akcja składała się z trzech kilkutygodniowych etapów. W każdym z nich kilkanaście osób wygrywało wartościowy sprzęt AGD jednej z tych marek. Warunkiem udziału w konkursie był zakup środków do czyszczenia tego sprzętu drugiego z organizatorów. Zadanie polegało na przesłaniu zdjęcia z krótkim opisem nawiązujących do hasła przewodniego. Interpretacja mogła być dowolna. Nagrody główne przyznawało jury. Dodatkowo w każdym tygodniu danego etapu rozdawano kilkanaście dorodniejszych sprzętów AGD. Otrzymywały je osoby wybrane przez jury z osób, które w danym tygodniu otrzymały najwyższą ilość głosów. Z uwagi na ilość i wartość nagród akcja cieszyła się ogromną popularnością, podobnie jak strona na facebooku stworzona specjalnie na potrzeby konkursu. Liczba zgłoszeń była ogromna, a poziom całkiem wysoki.  

poniedziałek, 11 marca 2013

Konkurs is coming!

Konkursy internetowe często przypominają drugi sezon „Gry o tron” – każdy walczy z każdym i nie wiesz komu kibicować (tzn. wiesz, że Karłowi, ale kurdupel walczy nie po tej stronie co trzeba). W konkursach walkę toczą pomiędzy sobą konkursowicze prześcigając się w sposobach wygrywania konkursów oraz konkursowicze z organizatorem, którego obwiniają o wszystko, począwszy od wyboru formy konkursu, przez sposób jego prowadzenia, po złą pogodę za oknem. Jeżeli organizator zdecyduje się na konkurs na głosu podniesie się wrzawa, że takie konkursy są bez sensu, bo i tak wygra ktoś ze zbieraczy. Z kolei konkursy, w których decyzję podejmuje jury skutkują krytyką wyboru zwycięzców i podawaniem pod wątpliwość uczciwości jego członków. Sytuacja wydaje się więc bez wyjścia. A jednak! W konkursie organizowanym przez podmiot związany z ubezpieczeniem udało się zadowolić prawie wszystkich malkontentów.


Był czas wakacji i konkurs bardzo dobrze wpisywał się w ten okres. Dotyczył podróży, a zadaniem polegało na kreatywnym przedstawieniu sposobu na pakowanie w formie zdjęcia i tekstu. Akcja ta wyróżniała się jednak tym, że połowa nagród była przydzielana przez jury, a połowa przez użytkowników facebooka. Ponieważ nagrody było sporo to i budżet na nie musiał być większy niż w przeciętnej akcji. Warto w tym miejscu podkreślić, że najczęściej największym wydatkiem przy organizacji konkursu nie są nagrody, a porządna aplikacja do jego przeprowadzenia. Swoją drogą powstała ostatnio ciekawa akcja na fb pod nazwą „Za biedni na konkurs?”. Ogólnie ją popieram, ale nie w 100%. Przy konkursach błyskawicznych nie byłabym taka surowa dla organizatorów, którzy nie korzystają z aplikacji.

Wracając do omawianej akcji, po wyborze formy konkursu (głosy + wybór jury) widać, że za konkursem stały osoby mające doświadczenie w tej dziedzinie, które na pewno przeżyły już swoje z konkursowiczami. Cała akcja była bardzo dobrze przeprowadzona. Przez cały czas organizator podsycał zainteresowanie i zachęcał do udziału, a w między czasie na tablicy pojawiały się porady dotyczące podróży i wakacji, w tym oczywiście wykupu stosownych ubezpieczeń.