poniedziałek, 11 lutego 2013

Typy konkursów cz. 3: Polub, udostępnij i zaklaskaj jedną ręką

Dziś krótko, bo i temat prosty.

Na tapetę idą „konkursy”, w których w bardzo prosty sposób można wygrać miliony ajfonów. Jest to dość popularna forma tworzenia fanpage’y, odsprzedawanych później za monety na allegro. Akcje takie stanowią przykład jednej z form tworzenia farm fanów. Czym są owe twory zachęcam do lektury tekstu Wojciecha Kołakowskiego.
Schemat działania jest prosty: ktoś umieszcza zdjęcie oferowanej nagrody, zwykle bardzo atrakcyjnej, informując, że ten kto udostępni to zdjęcie, polubi je i fanpage, na którym je umieszczono weźmie udział w losowaniu prezentowanego skarbu. Czasem trzeba też dodać komentarz informujący o tym, że wykonało się wszystkie czynności lub po prostu wybrać kolor nagrody.

Nie, no super okazja już odpalam swojego fejsbuczka i klikam! Koniecznie chcę różowy!

Niestety w większości przypadków takie działania to naganna praktyka handlarzy farmami fanów. Osoby organizujące akcje tego typu zarabiają tworząc strony z dużą ilością polubień, a następnie je odsprzedają. Wykonanie wszystkich czynności wskazanych w zasadach „konkursu” ma na celu nabicie fanpage’owi punktów w magicznej księdze czarów zwanej edge rank.  Są też inne niecne cele wykorzystania zdobytej farmy fanów, ale ja ich do końca nie ogarniam.
W skutek wykorzystania mechanizmu udostępnień, polubień i komentarzy informacja o tej niesamowitej okazji rozchodzi się w niebywałym tempie i z każdą minutą zwiększa się liczba owiec na farmie. Skoro kolega udostępnił, to ja też mogę! Przy takim sposobie działania znika gdzieś poczucie odpowiedzialności za własną głupotę. Człowiek czuje się trochę mniej skretyniały, jeżeli 23 jego znajomych wcześniej udostępniło to zdjęcie. Prym wśród osób łapiących się na ten haczyk, wiedzie moja ulubiona grupa zbieraczy.

Bynajmniej nie chcę szydzić z osób, które nabierają się na tego typu praktyki. Apeluje tylko o odrobinę rozsądku. Nie wykluczam, że niektóre z tych konkursów są prawdziwe, zwłaszcza te które oferują drobniejsze nagrody w postaci kosmetyków, czy biżuterii. Autentyczne fanpage mogą wykorzystywać ten mechanizm do zdobycia nowych fanów, bądź zwiększenia aktywności obecnych. Taka forma działania wydaje mi się nie tyle nieetyczna, co może niewłaściwa. Chociaż, z drugiej strony, jak skromna dziewczyna robiąca własnoręcznie biżuterie może inaczej, tanim kosztem, rozpromować swoje wyroby?

Raz bodajże złapałam się na takie udostępnianie.
Dotyczyło to jakiegoś sklepu komputerowego i do wygrania był router czy serwer. Zadziałałam wtedy na zasadzie: jak i wszyscy znajomi to i ja. Fanpage sklepu był prowadzony w sposób wiarygodny i od dłuższego czasu. Nie uwierzycie, ale ani ja, ani nikt z moich znajomych nie wygrał, a ja czułam potem kaca moralnego i od tej pory omijam wszelkie farmy szerokim łukiem. Chociaż kuszą mnie czasem akcje gdzie można zdobyć, właśnie wspomniane przeze mnie, ręcznie robione przedmioty (zwłaszcza torebki).

Jedną z najgorszych praktyk w tego typu akcjach jest stawianie wymogu polubienia nie tylko stron organizatora, ale również innych. W ten sposób dana osoba zbiera fanów dla swoich klientów. Co gorsza mogą być oni nieświadomi stosowanych metod i w niezamierzony sposób stać się obiektem kpin. Szczytem szczytów jest, jednak postawienie warunku dodania do znajomych administratora strony „bo tylko tak może zweryfikować czy wykonaliśmy wszystkie czynności”.
Wspominał już w poprzednim poście, że facebook zabrania używania funkcji typu „lubię to”, „udostępnij” i „komentarz” do promocji. Jednocześnie mój ulubiony niebieski narkotyk umożliwia piętnowanie takich zachowań. Zgłoszenie naruszenia regulaminu jest banalnie proste i szczerze zachęcam do wykorzystania tej funkcji.

Podsumowanie:
Ogólnie konkursy „udostępnij i polub” to ZŁO. Mimo wszystko, w przypadku niektórych stron ich funkcjonowanie nie razi, zwłaszcza tych modowo-urodowych (jest to oczywiście subiektywna kobieca opinia). Należy jednak zawsze weryfikować takie sytuacje, sprawdzając jak długo działa strona, co się na niej dzieje, kto za to odpowiada, a później kto wygrał i czy nie jest powiązany z administratorem strony.
Jeżeli komuś się zamarzy taka „promocja” niech wybierze mniej atrakcyjne, a przy tym bardziej wiarygodne nagrody (może kubeczek z logo). I przede wszystkim mniej nachalne warunki (nie wszystko na raz!). Z dwojga złego wolę, jednak takie konkursy niż żebrolajki w stylu „kto uważa, że jest fajny like, a kto że fajniejszy komć”.

x.o.x.o.
KG

P.S. Wiem, że obecnie nie powinno się używać określenia „fanpage”, tylko „strona”, ale nawyki językowe trudno przezwyciężyć. To jest tak ja z zakładami Lotto. Może to i się nazywa teraz Lotto ale ja tam, i tak używam starej nazwy „duży lotek” i uj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz