Dziś krótko, bo i temat prosty.
Na tapetę idą „konkursy”, w
których w bardzo prosty sposób można wygrać miliony ajfonów. Jest to dość
popularna forma tworzenia fanpage’y, odsprzedawanych później za monety na
allegro. Akcje takie stanowią przykład jednej z form tworzenia farm fanów. Czym są owe twory
zachęcam do lektury tekstu Wojciecha
Kołakowskiego.
Schemat działania jest prosty:
ktoś umieszcza zdjęcie oferowanej nagrody, zwykle bardzo atrakcyjnej,
informując, że ten kto udostępni to zdjęcie, polubi je i fanpage, na którym je
umieszczono weźmie udział w losowaniu prezentowanego skarbu. Czasem
trzeba też dodać komentarz informujący o tym, że wykonało się wszystkie
czynności lub po prostu wybrać kolor nagrody.
Nie, no super okazja już odpalam
swojego fejsbuczka i klikam! Koniecznie chcę różowy!
Niestety w większości
przypadków takie działania to naganna
praktyka handlarzy farmami fanów. Osoby organizujące akcje tego typu zarabiają
tworząc strony z dużą ilością polubień, a następnie je odsprzedają. Wykonanie
wszystkich czynności wskazanych w zasadach „konkursu” ma na celu nabicie
fanpage’owi punktów w magicznej księdze czarów zwanej edge rank. Są też inne niecne cele
wykorzystania zdobytej farmy fanów, ale ja ich do końca nie ogarniam.
W skutek wykorzystania mechanizmu
udostępnień, polubień i komentarzy informacja o tej niesamowitej okazji
rozchodzi się w niebywałym tempie i z każdą minutą zwiększa się liczba owiec na
farmie. Skoro kolega udostępnił, to ja też mogę! Przy takim sposobie
działania znika gdzieś poczucie odpowiedzialności za własną głupotę. Człowiek
czuje się trochę mniej skretyniały, jeżeli 23 jego znajomych wcześniej
udostępniło to zdjęcie. Prym wśród osób łapiących się na ten haczyk, wiedzie
moja ulubiona grupa zbieraczy.
Bynajmniej nie chcę szydzić z
osób, które nabierają się na tego typu praktyki. Apeluje tylko o odrobinę
rozsądku. Nie wykluczam, że niektóre z tych konkursów są prawdziwe, zwłaszcza
te które oferują drobniejsze nagrody w postaci kosmetyków, czy biżuterii. Autentyczne fanpage mogą wykorzystywać ten mechanizm do zdobycia nowych fanów, bądź zwiększenia
aktywności obecnych. Taka forma działania wydaje mi się nie tyle nieetyczna, co
może niewłaściwa. Chociaż, z drugiej strony, jak skromna dziewczyna robiąca własnoręcznie
biżuterie może inaczej, tanim kosztem, rozpromować swoje wyroby?
Raz bodajże złapałam się na
takie udostępnianie.
Dotyczyło to jakiegoś sklepu komputerowego i do wygrania
był router czy serwer. Zadziałałam wtedy na zasadzie: jak i wszyscy znajomi to
i ja. Fanpage sklepu był prowadzony w sposób wiarygodny i od dłuższego czasu. Nie uwierzycie, ale
ani ja, ani nikt z moich znajomych nie wygrał, a ja czułam potem kaca moralnego
i od tej pory omijam wszelkie farmy szerokim łukiem. Chociaż kuszą mnie czasem
akcje gdzie można zdobyć, właśnie wspomniane przeze mnie, ręcznie robione przedmioty
(zwłaszcza torebki).
Jedną z najgorszych praktyk w tego typu
akcjach jest stawianie wymogu polubienia nie tylko stron organizatora, ale
również innych. W ten sposób dana osoba zbiera fanów dla swoich klientów. Co
gorsza mogą być oni nieświadomi stosowanych metod i w niezamierzony sposób
stać się obiektem kpin. Szczytem szczytów jest, jednak postawienie warunku
dodania do znajomych administratora strony „bo tylko tak może zweryfikować czy
wykonaliśmy wszystkie czynności”.
Wspominał już w poprzednim poście, że facebook zabrania używania funkcji typu
„lubię to”, „udostępnij” i „komentarz” do promocji. Jednocześnie mój ulubiony
niebieski narkotyk umożliwia piętnowanie takich zachowań. Zgłoszenie naruszenia
regulaminu jest banalnie proste i szczerze
zachęcam do wykorzystania tej funkcji.
Podsumowanie:
Ogólnie konkursy „udostępnij i
polub” to ZŁO. Mimo wszystko, w przypadku niektórych stron ich funkcjonowanie
nie razi, zwłaszcza tych modowo-urodowych (jest to oczywiście subiektywna
kobieca opinia). Należy jednak zawsze weryfikować takie sytuacje, sprawdzając
jak długo działa strona, co się na niej dzieje, kto za to odpowiada, a później
kto wygrał i czy nie jest powiązany z administratorem strony.
Jeżeli komuś się zamarzy taka
„promocja” niech wybierze mniej atrakcyjne, a przy tym bardziej wiarygodne
nagrody (może kubeczek z logo). I przede wszystkim mniej nachalne warunki (nie
wszystko na raz!). Z dwojga złego wolę, jednak takie konkursy niż żebrolajki w
stylu „kto uważa, że jest fajny like, a kto że fajniejszy komć”.
x.o.x.o.
KG
P.S. Wiem, że obecnie nie powinno
się używać określenia „fanpage”, tylko „strona”, ale nawyki językowe trudno
przezwyciężyć. To jest tak ja z zakładami Lotto. Może to i się nazywa teraz
Lotto ale ja tam, i tak używam starej nazwy „duży lotek” i uj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz