Szykuje się kolejny długi wpis,
tym razem będzie dotyczył konkursów organizowanych przy użyciu gier. Na osłodę dorzuciłam do niego komiks :D
Tak jak w
świecie zwykłych gier komputerowych i tu można spotkać pełen przekrój, jednak
kilka ich rodzajów jest najczęściej wybieranych przez organizatorów. Do
wszystkich używa się specjalnych aplikacji tworzonych przez profesjonalne firmy
(tak przynajmniej powinno być).
Organizatorzy często sięgają po
gry typu memo, czyli odsłanianie par kart. Sposób punktowania w tych grach nie jest
jednolity. O wygranej może decydować czas okrycia wszystkich par lub ilość
ruchów. Czasem wprowadza się punktację zależną od tych dwóch czynników tzn. punkty
są przyznawana za czas, i za liczbę ruchów (im mniej ruchów tym lepiej). W przypadku
gier memo jest szczególnie ważne, aby aplikacja śmigała jak pewien struś
ścigany przez kojota pięrdołę*. Co prawda i tak znajdą się malkontenci, którzy
będą narzekać, że gra muli, a szansę na wygraną mają tylko ludzie ze sprzętem
made by N.A.S.A. Niedopuszczalne jest jednakże, aby gra muliła na sprzęcie jaki
przeciętnie posiadamy w domach. Zdarzyło mi się grać w memo, w której karty
pokazywały mi się po ok. 20 sekundach od włączenia gry, i nie byłoby w tym nic
strasznego, gdyby nie to, że cenne sekundy upływały.
Mimo wszystko gry memo są całkiem
przyjemną formą konkursów, zarówno dla uczestników, jak i dla organizatora.
Cały fun znika, gdy pojawią się oszuści, a ci zjawią się na pewno. „Hakjer”
zrobi swoje czary mary i coś tam podmieni w zaklęciu chroniącym aplikację, albo
wykorzysta istniejące dziury, i bach jest na pierwszym miejscu! Twórcy
aplikacji liczą się z tym i starają przygotowywać na wszystkie ingerencje, albo
tworzą mechanizmy do ich wykrywania, ale jak w przypadku każdego programy jest
to walka ze stugłową meduzą. Szerzej temat oszustów omówię poniżej, bo jak przy
każdej grze będę chlapać na nich jadem to nigdy nie skończę tego posta. Odnośnie memo chciałabym jeszcze
dodać, że w tego typu aplikacjach warto dobrze przemyśleć wybór par obrazków
jakie mają się pokazywać uczestnikom. Nie powinny to być przypadkowe zdjęcia
czy rysunki. Lepiej znaleźć coś, co jednoznacznie skojarzy się z marką: produkty,
logo, czy brand heroes (czym są te ostatnie czytaj tutaj).
Na wybór grafiki należy też
zwrócić szczególną uwagę w przypadku puzzli i wszelkich innych układanek. W
tego typu grach wygrana też zależy od czasu wykonania zadania i liczby ruchów w
jakich udało się to osiągnąć. Przy czym puzzle i układanki z przesuwanymi elementami
dają jeszcze większe pole do wykorzystania przy eksponowaniu grafiki, gdyż w
tym wypadku obrazek jest znacznie większy. Dobrym pomysłem byłoby stworzenie
takiej układanki, w której rozwiązaniem byłby kupon zniżkowy. Byłaby to gra, w
której każdy by wygrywał, łącznie z organizatorem.
Kolejny typ gier to takie, w
których trzeba zdobyć jak najwięcej punktów w określonym czasie. Powyższy opis
jest bardzo mało precyzyjny, co wynika z tego, że w tym miejscu chciałabym
przedstawić kilka podobnych gier. Mogą one składać się z jednego dłuższego
etapu albo kilku krótszym, w trakcie których należy poprzez wykonywanie
określonych czynności zdobywać punkty. Czynności te mogą polegać na łapaniu lecących
obiektów, ich niszczeniu (poprzez ciecie uderzanie, strzelanie, czy co tam
przyniesie wyobraźnia autora). Wraz z upływem czasu zwiększa się szybkości
spadania/pojawiania się obiektów, a tym samym ich ilość. Rozgrywka może się
kończyć z upływem wyznaczonego czasu albo z chwilą utraty wszystkich żyć/szans.
Te z kolei traci się np. poprzez niezłapanie któregoś z obiektów albo
schwytanie jakiegoś, który powinno się omijać.
Organizatorzy konkursów mogą też
wybierać proste platformowi, wyścigi, gry logiczne, quizy czy cokolwiek co
można zaadaptować na potrzeby konkursu. Najbardziej lubię gry polegające na
zbijaniu kulek lub innych obiektów, albo ustawianiu kilku obiektów w grupy
(tzw. trzy w rzędzie).
Przy każdej grze bardzo ważny
jest FUN! Bez zabawy i zaangażowania w grę, cały konkurs nie ma sensu.
Decydując się na konkurs w formie gry celem powinno być stworzenie pozytywnego
skojarzenia z marką. Jeżeli gracz będzie dobrze się bawił korzystając z
aplikacji, otoczony symbolami związanymi z produktami i usługami, będą one
wywoływać miłe wspomnienia.
Pojawia się tu kolejny ważny
element – symbole związane z marką. Jak wspominałam przy memo i układankach powinny one
stanowić część grafiki gry. Logo może być obiektem do łapania, brand
hero postacią w platformówce, a różne produkty przedmiotami, które należy
ustawić w rzędzie.
Następną decyzją jaką musi podjąć
organizator jest to czy wprowadzić jedną, czy kilka rund.
W przypadku jednej sprawa jest prosta: gra trwa jakiś okres np. tydzień lub miesiąc
i osoba, która w tym okresie zdobędzie najwięcej punktów wygrywa. W przypadku
rankingów (rund) okresowych można zdecydować się na kilka głównych nagród i
każdemu zwycięzcy rundy przyznać nagrodę przewidzianą na dany okres, albo
ufundować kilka mniejszych nagród dla poszczególnych zwycięzców i jedną główną dla
najlepszego w całej rozgrywce. Niezbyt trafionym pomysłem jest
organizowanie konkursu, w którym w każdej rundzie, odbywającej się w określonym
czasie, można zdobyć pewną ilość punktów, sumowanych na końcu całej rozgrywki.
Taka opcja bardzo zawęża liczbę uczestników, tylko do osób, które w trakcie
trwania pierwszej rundy trafiły na grę.
Za to ciekawą opcją są konkursy
polegające na poszukiwaniu kodów z punktami na fanpage’u marki. Najwięcej
punktów zdobywają osoby, które najszybciej znajdą ukryty link do kodu. Mogą być
one umieszczane w różnych miejscach: pod zdjęciami, pod linkami, jako post na
osi czasu itd. Liczba punktów może być uzależniona od ilości czasu jaki upłyną
od umieszczenia linku, czyli z każdą sekundą można ich zdobyć mniej. Ich ilość
może tez zależeć od tego, którą osobą klikającą w link jesteśmy, czyli pierwszy
klikacz otrzymuje 100 pkt, drugi 900 itd. Najważniejsze jednak, żeby tak
skonstruować punktację, aby nawet osoba, która dołączy do konkursu po jakimś
czasie od jego rozpoczęcia miała szanse na wygraną. Przy takiej grze uczestnicy
koczują na stronie marki niemal 24 godziny na dobę, aby nie przegapić kodu,
który zagwarantuje im zwycięstwo albo umocni ich na pozycji lidera.
Mam dość mieszane uczucia odnośnie
konkursów typu quiz. Z jednej strony przy dobrze dobranych pytaniach
dotyczących marki, można zaszczepić informacje o niej w umysłach graczy, a z
drugiej dają spore pole do nadużyć. W sytuacji, gdy wszyscy otrzymują takie same
pytania, a o wygranej decyduje ilość zdobytych punktów i czas wypełnienia quizu, raczej
nie liczy się wiedza, a szybkość zaznaczania odpowiedzi wykutych na blachę.
Najzabawniejszą dziurą jaką widziałam w takim konkursie było nie
uwzględnienie przez twórców opcji zapamiętywania danych z formularzy. Skutek
tego był taki, że kolejna osoba wypełniająca test z tego samego komputera miała
zaznaczone odpowiedzi jak tylko go otworzyła, co znacznie skróciło czas
wypełnienia. Przy czym ciężko było mieć pretensje do gracza, który to
wykorzystał. Jeżeli natomiast organizator zdecyduje się na pule pytań, z
których graczowi wyświetla się losowo kilka wybranych to trudno mówić o równych
szansach w konkursie.
Najczęściej w quizach, a czasem w
innych grach, wprowadza się regułę, że jedna osoba może zagrać tylko raz.
Ustalanie takiej zasady jest równie sensowne, co próby okopania się w wodzie. W
przypadku ograniczeń zawodowi gracze uruchamiają swoje inne konta, a nowicjusze
zakładają takowe:) Na nic zda się zastrzeżenie, że udział w grze może odbywać
się tylko z prawdziwych kont, bo zweryfikowanie czy dane konto jest prawdziwe
jest praktycznie niemożliwe. Takie dodatkowe konta zakłada się, bowiem na realne osoby,
zwykle krewnych lub sympatie.
Wszystkie konkursy oparte na
grach są szczególnie narażone na ataki różnej maści oszukańców.Wyjątkowo duże
zainteresowanie budzą też w marudach, które twierdzą, że każdy wynik lepszy niż
ich jest oszustwem, a poza tym wszystko jest ustawione i wygra stryjek głównego
księgowego. To moi ulubieńcy:)
Koleżanka miała kiedyś problem z
takim aktywistą, który jawnie pomawiał ją na stronie organizatora, nawołując do
usunięcia jej i jej „nierealnego wyniku”. Swój jad wylewał, również w grupach
na facebooku skupiających innych konkursowiczów. Przestał dopiero jak sam
osiągnął lepszy wynik...
Mój osobisty, zaobrączkowany
konkursowicz też często jest pomawiany. Mnie spotyka to rzadko, bo w większości
gier idzie mi słabo. Trafi się czasem taka, w której śmigam i zwykle rywalizujemy
z małżem, nie tylko w samej grze, ale i o dostęp do komputera. Staramy się
jednak nie startować w tych samych konkursach, bo prawie zawsze jesteśmy
atakowani. Najczęściej uważa się, że jedno z nas gra z kilku kont, co jest dość
powszechną praktyką wśród zawodowych, konkursowych graczy. Grupa ta jest dość
spora i startuje w większości konkursów polegających na graniu. Jest to raczej
niejednolita zbieranina. Można w niej bowiem znaleźć osoby, które po cichutku
uczciwie grają, oszustów, czy zwykłych malkontentów wspomnianych powyżej. W
przeciwieństwie do zbieraczy szturmujących konkursy na głosy, gracze nie skupiają
się w stada, a raczej walczą ze sobą, wciąż rywalizując. Przy czym ich walka
nie polega tylko na prześciganiu się w grach. Często hejtują się nawzajem na
stronach organizatorów, oczerniają podsyłając linki do konkursów, w których
dana osoba została przyłapana na oszukiwaniu, albo była chociaż podejrzewana o
takowe. Niestety samo podejrzenie oparte na niezaprzeczalnym dowodzie: „ma więcej
punktów niż ja!”, jest wystarczające, żeby popsuć całą zabawę i nadszarpnąć
opinię uczestnika w oczach organizatora.
Oskarżenia o oszustwo potrafią
mocno napsuć krwi. Wdawanie się w pyskówki jest całkowicie bezcelowe, bo to
jest tylko woda na młyn tych trolli. Jeżeli podejrzewa się kogoś o oszustwo
należy to zgłosić, ale w prywatnej wiadomości, wysłanej osobom odpowiedzialnym
za prowadzenie gry. Tak samo należy odpowiadać na zarzuty, tłumacząc się
jedynie organizatorowi (jeżeli poprosi o tłumaczenia). W przypadku mojej
koleżanki po bezskutecznych próbach oczyszczenia swoje reputacji, postanowiła
ona nagrać swoją grę i przekazać organizatorom informacje, że na ich życzenie
udostępni im nagranie z jej przebiegu. Jest to słuszna praktyka. Głupotą byłoby
jednak umieszczenie takiego zapisy do wglądu innym graczom. Bo po co im
ułatwiać i pokazywać swój sposób na grę?
Według mnie na konkursowych hakjerów
jest jeden dobry sposób. Bynajmniej, nie wymyśliłam go sama, tylko podpatrzyłam
w jakimś regulaminie. Należy mianowicie zastrzec, że w przypadku wątpliwości
organizator przed wydaniem nagrody ma prawo zaprosić daną osobę do siedziby i
poprosić o zagranie w grę. Jeżeli dana osoba uzyska zbliżony wynik do tego,
jaki osiągnęła w konkursie należy grzecznie wydać nagrodę. Oczywiście koszty
dojazdu itd. powinien pokryć organizator.
Początkowo chciałam zaangażować
moją wyższa połówkę do podzielenia się z wami programistyczną wiedzą na temat
tego jak oszuści psują zabawę, ale post byłby za długi :P Żeby uniknąć posądzenia
o to, że unikamy tematu oszukaństw i hakjerstwa w grach, bo sami je stosujemy,
postaram się uzupełnić ten temat przy okazji opisywania poszczególnych case’ów
konkursowych, a może uda mi się namówić mojego eksperta do popełnienia jakiejś
osobnej wypowiedzi na ten temat. Niestety skurczybyk, jak na amatora ceni się
drożej niż najdroższy bloger, tyle że on zapłaty oczekuje nie w pieniądzu, a w
minutach drapania...
Na koniec chciałabym wspomnieć jeszcze o ważnej roli jaką
odgrywają programiści przy organizowaniu konkursów-gier. Od nich w dużej mierze
zależy jaki będzie przebieg konkursu i czy okaże się on udaną akcją, czy
totalną klapą. Rola programistów zaczyna się od stworzenia aplikacji i jej
zabezpieczenia. Im bardziej dziurawa aplikacja tym większy kryzys wywoła.
Stworzenie gry w 100% odpornej na działania konkursowych hakjerów jest
nierealne i warto pogodzić się z tym na wstępie. Jeżeli jednak aplikacja nie jest
odporna nawet na proste spowalniacze flashowe (podpowiedź od męża), to jej
udostępnienie fanom odbije się niezłą czkawką.
Kolejne ważne zadanie stawiane przed wirtuozami klawiatury to
BŁYSKAWICZNE łatanie dziur zgłaszanych przez graczy. Im później zostanie
naprawiony błąd tym więcej jadu poleje się po tablicy organizatora. Ponadto
przy przygotowaniu gry ważne jest, żeby jej przebieg był możliwie dokładnie
monitorowany i zapisywany gdzieś tam w otchłani serwerowej. Jeżeli zabraknie
monitoringu i zapisywania, może dojść do kuriozalnych sytuacji, w których
wiadomo, że ktoś oszukiwał, ale brak jest dowodów na to i organizator nie ma
możliwości wykluczenia danej osoby.
Spotkałam się kiedyś z taką grą,
która z uwagi na dużą ilość wartościowych nagród była bardzo mocno atakowana
przez oszustów. Cały przebieg tej gry zasługuje na osobny watek, więc dziś
tylko wspomnę o pewnej sytuacji. Gra polegała na łapaniu obiektów i jeden z
graczy zdobył maksymalną ilość punktów tzn. złapał wszystkie obiekty, co było
niemożliwe. Skąd ta pewność? A no stąd, że w jednym z etapów obiekty leciały
równocześnie i tak szybko, że nie było żadnej możliwości na ich jednoczesne schwytanie.
Organizator, który i tak już był zmęczony całym tym konkursem, nie mógł
wykluczyć tego gracza, bo nie miał żadnych dowodów, że doszło do niedozwolonej
ingerencji w aplikację. Jak się domyślacie nie spotkało się to z aprobatą
innych uczestników gry.
Osobnym tematem są nagrody. W
przypadku gier główna nagroda powinna być raczej wartościowa i nie powinno
zabraknąć drobniejszych nagród za kolejne miejsca. Ilość czasu jaką trzeba
poświęcić na zdobycie nagrody w przypadku konkursu–gry jest znacznie większa
niż w pozostałych konkursach, dlatego wysiłek powinien być odpowiednio
wynagrodzony. Są to często godziny, żeby dość do pewnego poziomu, a potem
kolejne godziny, żeby utrzymać się na pozycji kiedy inni nas wyprzedzają w
rankingu.
Podsumowanie:
Przy tak długim poście nie ma co
się rozpisywać na koniec. Pisząc krótko: przy konkursach grach należy zadbać o
to żeby był fun, nie żałować pieniędzy na aplikację i zamawiać je tylko u
profesjonalistów, powiązać grę z marką i sypnąć groszem na nagrody. A co rad dla graczy to nie oszukujcie do cholery i nie hejtujcie lepszych od siebie!
x.o.x.o.
K.G.
* Początkowo miałam użyć w
stosunku do kojota określenie „niedorozwinięty”, ale z koleżanką wdałyśmy się
w bardzo zażartą kłótnię, co do przyczyn niepowodzeń kojota (wyrwane włosy i
rozszarpane ubrania latały we wszystkie strony). Po pełnym oburzenia okrzyku
koleżanki „On nie był niedorozwinięty! On był porostu pierdołą!” skapitulowałam.
P.S. Może i wygrałaś tę walkę,
ale i tak farbując się na rudo straciłaś duszę!
P.S.2 Możesz sobie wmawiać, że to
kasztanowy kolor, ale obie wiemy, że to rudy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz